Dr Dorota Frączek 12.03.2020
PRZEŚLADOWANIE
KOŚCIOŁA, CZYLI HISTORIA KOŁEM SIĘ
TOCZY.
Właściwie
od początku chrześcijaństwo zmagało się z prześladowaniami. Jak
wiemy pierwszym męczennikiem był św. Szczepan. W Rzymie pierwsze prześladowanie
z poparciem władzy miało miejsce już za cesarza Nerona (37-68 n.e.) który
uczynił chrześcijan winnych za spalenie Rzymu. Następny bum był za panowania
cesarza Domicjana (81-96 n.e.), który pomawiał chrześcijan o kult genitaliów,
orgie seksualne, rytualne zabijanie dzieci, sianie wrogości do ludzi itd.
Cesarz
Dioklecjan (284–305) wydał edykt (299 r)
którym nakazał wszystkim żołnierzom i urzędnikom złożyć bóstwom ofiarę pod
groźbą usunięcia ze stanowisk bądź niewolnictwa a wszystkich chrześcijan uznał
za niezdolnych do aktów prawnych a od 304 r karano śmiercią. Prześladowania
zakończył dopiero edykt mediolański z 313, wydany przez Konstantyna i Licyniusza.
Dzisiaj nie tylko w Rzymie ale i w całych
Włoszech rząd wydał zakaz sprawowania mszy św., zakaz pogrzebów a nawet zakaz
wypieku komunikantów co jest równoznaczne z zakazem udzielania komunii.
Włoscy karabinierzy mają obowiązek sprawdzać w których kościołach są odprawiane
msze święte i prowadzone nabożeństwa. Ci kapłani którzy nie zastosują się do
rządowego rozporządzenia, staną przed
prokuratorem celem usłyszenia zarzutów. Miało to już miejsce w przypadku 88
letniego księdza z miasta Pawia, który odprawił mszę świętą. Tym razem zarzuca się chrześcijanom że udział we mszach rozprzestrzeni zarazę koronawirusa.
Episkopat włoski wydał oświadczenie o
dostosowaniu się do rozporządzenia rządu. Czy episkopat mógł postąpić
inaczej? Moim zdaniem nie mógł a choćby z jednego powodu. Nikt nie może wymagać od drugiego człowieka
poniesienia ofiary jaką byłoby w tym przypadku doświadczenie konsekwencji złamania
przepisów państwowych.
Podobnie było w pierwszych
wiekach. Żaden papież nie kazał żadnemu kapłanowi publicznego odprawiania kultu
Bożego a wszyscy biskupi byli mianowaniu w ukryciu tzw. in
corde czyli nie ujawniano ich imienia . Dzisiaj w niektórych krajach
np. w Chinach nadal tak jest.
Tymczasem na forach internetowych oraz
przez niektórych dziennikarzy mniej zorientowanych w historii Kościoła pojawia
się zarzut wobec episkopatu Włoch że układa się z rządem , że słucha bardziej
ludzi niż Boga,że to banda niedowiarków a wszystkiemu temu winien jest papież
Franciszek.
Tymczasem nikt nie dostrzega że oto
ponownie kościół w Rzymie jest prześladowany. Być może spełnia się
przepowiednia że diabeł uderzy w Rzym.
Podaje
się za przykład św. Boromeusza biskupa Mediolanu który w czasie dżumy w 1575
roku organizował procesje pokutne z prośbą o ustanie zarazy.
To
piękny przykład ze strony świętego i byłoby wszystko w porządku z przywoływaniem
tego szlachetnego świętego gdyby nie fakt że powoływanie się na ten przykład nie ma na celu nawoływania wiernych do
naśladowania, do podjęcia postu, wzmożonej modlitwy itd ale do uderzenia w prześladowany
już episkopat włoski z papieżem
Franciszkiem włącznie.
Wyrzuty wobec papieża są wymierzone wprost
a to że nie urządza procesji i osobiście nie idzie w niej boso, że chowa się
gdzieś zamiast wyjść na ulicę jak św. Boromeusz.
Tymczasem
za czasów św. Boromeusza nie było prześladowań, zakazów zgromadzeń i procesja z
XVIw. nie narażała nikogo wprost na konflikt z prawem i na zarzuty
prokuratorskie a sam św. Boromeusz miał wówczas zaledwie 37 lat. Papież
Franciszek jest w sędziwym wieku i jest schorowany. Dodatkowo ostatnio był
przeziębiony. A zatem zarzut że papież nie idzie w procesji jest brakiem poszanowania dla jego wieku i
stanu zdrowia.
Niesłusznie
łączy się temat zakazu sprawowania mszy świętych z postanowieniem episkopatu.
To sa dwa odrębne problemy. To że kapłani włoscy nie widzą uzasadnienia w
zawieszeniu sprawowania kultu świadczy fakt, że sprawują eucharystię podobnie
jak kiedyś w ukryciu bądź na świeżym powietrzu z zalecaną metrową odległością
miedzy wiernymi.
A
jakby na przekór w Polsce gdzie Episkopat zalecił dodatkowe msze św. celem
mniejszych zgromadzeń, również doczekał się krytyki, że lekceważy nadchodzącą zarazę koronawirusa.
Bolesne
jest to, że owi krytykanci uważają siebie za obrońców Kościoła a tymczasem
“wylewają dziecko z kąpielą.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz